Serialiki, serialiki
Mówią o nich „odmóżdżacze”
i co z tego, ja je lubię
z przyjemnością w ekran patrzę
choć się nieraz trochę gubię.
No, bo seriale mają tę wadę,
że jak się czasem odcinek opuści,
(„Moda na sukces” - tego
przykładem)
to ktoś tam z kimś się akurat
„puści”.
Jednak chwalę je, a jakże!
Szczególnie te zagraniczne,
„Modę na sukces” - także
bo k o c h a n i e jest w nich
śliczne.
Nawet seks jest dopełnieniem
wstępnej gry miłosnej,
i twierdzę z czystym sumieniem,
że to jest miłe i wzniosłe.
Jest seksu za dużo i... za mało
w polskich filmach i serialach;
żeby tak się nie działo
trzeba coś zrobić „od
zaraz”.
Ot, przypadkiem na ekran spojrzałam
na odcinek serialu nowego
i „manewry” miłosne
ujrzałam...
gdyby tak subtelności dodać do tego!
Nazajutrz w serialiku zagranicznym
oddanie i uniesienie miłosne
-zobaczyłam w ujęciu ślicznym:
s p e ł n i e n i e ciepłe, radosne.
Komentarze (3)
Fajny z przymrużeniem oka:)
To trzeba "Modę" przenieść na godzinę 23. Berety do
pracy ;)
Trochę to dowcipne, w takim razie daję+.