Siostra Frenia
Tak patrzę sobie przez dziurkę od
klucza,
Tam ktoś się kręci,
Strach mi dokucza.
O nie! To chyba ona…
Znów nie pozwala mi zasnąć,
Przecież została potępiona!
Osuwam się, dotykam firanki
Rysuję paznokciem po ścianie,
..jeden, dwa, trzy..już ja znam te
wyliczanki.
Przedziera się przez drzwi ze słomy,
Nawet nie zapuka, nie zapyta,
Chyba jestem dziś trochę zmęczony..
Nie! To być nie może,
Kiedy ja tak tutaj..pod to krzesło wcisnąć
się nie umiem,
Ratuj mnie, ratuj, nieznany Boże!
Pojęcia nie mam,
Chcą się mnie pozbyć,
Coś nieznanego..tak jakby omam.
Galopujące serce w klatce,
Ciekawe co by stało się,
Gdybym pokazał ten nóż mojej matce.
Błyszczeć się tak pięknie nie przestaje,
Ale lśni! Schowam do kieszeni w spodni
tył,
W okno patrzę..noc nastaje.
Zjawa przepadła, znikła,
Wyjść więc mogę stąd niezauważony,
Oby tylko z tego kłótnia nie wynikła.
Wejdę sobie na parapet,
Cicho tak..że nikt nie spostrzeże,
Resztki na blasze, do ust jeden pet..
Jestem ważny, dym między wargi się
przedziera
Nie obchodzi mnie deszcz,
Śmiech krztusi..kobieta jakaś się na mnie
wydziera.
A ja tylko macham nogami,
Głowa ma w chmurach ciemnych się błąka,
Szeptałem do niego obelgami,
Bo nie chciał dziś spełnić mych modlitw.
Stopy stawiam swe silnie
Na parapecie, na czwartym piętrze..
..tak słucham waszych kłamstw
bezwstydnie.
I tylko rozłożę swe dłonie,
Uniosę się w chwili zadumy,
..już czuję jak me skronie
Pulsują na ostrej krawędzi
A nocne niebo wdycha me perfumy.
Ah ile ludzi jest tam na dole!
Zawrót głowy nagle powstał,
któż wpędził mnie w taką niewolę?!
Zdrajcy! Wrzask przedziera się przez me
usta,
Mówicie ; ‘głupi!’,
A jam jest artysta!
Haha? Nikt nie wierzy?
Nikt nie widzi?
Strach? Ha! Tak blisko gwiazd i nieba,
Już więcej nie potrzeba!
Boję się..chłoszczą moje imię.
Chory? Nie! Chory! Tak!
Muszę zatkać swoje uszy, bo jakiś przeciąg
czuję,
Słów przeciąg i krzyków nieproszonych.
Zabierzcie go! Zrobi sobie
krzywdę..matko.
Nie znają się na żartach, haha!
Niech zobaczą co wyszło w kartach!
Na oddział..nie to nie do wyleczenia.
Idiotka w białym fartuchu..to ona tam stała
za drzwiami.
Wiem! Tak! To ona! Siostra Schizofrenia.
Komentarze (1)
z reguły omijam przydługie wierszydła... tutaj nie
potrafiłem się oprzeć by dotrwać końca i co? i trochę
ostatnie dwa wersy mnię nie pasują! a może tylko mnie?
więc nie przejmuj się, zdejmij fartuch siostrze,
zamień na parasol i idź na spacer:)