Skazaniec
Szedłem ulicą, wiał chłodny jesienny
wiatr,
Który porywał liście do tańca,
Z oddali, gdzieś od strony Tatr,
Dały się słyszeć krzyki skazańca,
To echo przygnało ten krzyk zrozpaczonej
duszy,
Samotnej, nierozumianej, zagubionej wśród
bezkresnej głuszy,
Szedłem dalej, a okolicę spowiła jesienna
mgła
I wtedy spostrzegłem, że ten skazaniec to
ja.
Komentarze (3)
Skazany na samotność. Samotność jest paskudna ale
zawsze można to zmienić. :) Podoba mi się Twój wiersz
- przemawia. Pozdrawiam :)
Smutne to-czuć się jak skazaniec.
samotność i smutek idą w parze ale życie nam daje tyle
radosci poszukaj może jest blisko ciebie.
zostawiam uśmiech:-))+