W sklepie za rogiem
Tak się złożyło w sklepie za rogiem:
awaria kasy.
Trudno się dziwić, gdy o mnie chodzi –
zawsze mam pecha.
Biegną minuty, na czas nie zdążę,
już nie ma szansy,
a ten przede mną stoi spokojnie
i się uśmiecha.
Facet, wiadomo! Gdzie mu się spieszy?
Dzieci nie płaczą.
Przyjdzie, to będzie, oni tak mają,
przecież są z Marsa.
A ja, ta z Wenus, zgrzytam zębami
nad tarczą czasu.
Czekam , aż skończy się nudna,
sklepowa farsa.
Pani się śpieszy – mówi ten obok
z uśmiechem w oku,
Pani się złości, po co te nerwy,
wrzućmy na luz.
No, niesłychane! Czy on nie widzi
przy kasie tłoku?
A moje plany z których już teraz
pozostał gruz?!
Kasa ruszyła, zbieram sprawunki.
Pomogę pani,
Pani ma oczy jak gwiazdy złote
rozmigotane.
Cóż, zbyt pochopnie go zaliczyłam
do męskich drani…
Hmmm, za tę pomoc,
to może pójdę z panem na kawę?
NUNa
Komentarze (21)
fajny wiersz
pozdrawiam serdecznie:)
Czasami również odnoszę takie wrażenie, że przy której
kasie bym nie stanął to zawsze napotykam przy niej na
różnego rodzaju uciążliwości.
To chyba taka złośliwość losu:)
W Twoim wierszu wszystko kończy się pomyślnie:)
Pozdrawiam
Marek
PS - w drugiej strofie "i" odkleiło się od "zębam" :)
Czyli, śpiesz się powoli, gdy... los się do ciebie
uśmiecha ;))
Ooo, super wiersz! Najwazniejsze, że wszystko się
ułożyło jak trzeba :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Też często miewam pecha, ale najważniejsze, że
wszysyko o dobrze się skończyło :)
Pozdrawiam serdecznie :)