Skret w lesie
patrz, jarzebina gubi liscie
to takie oczywiste
jeszcze lato trwa a juz wrzos z fioletem
mosci sie na mchu niedojrzalym
idziemy przez park
chmurne niebo wiatr nie pyta o nazwy
szelesci obojetnie dotykajac lawki
zamyslilam sie
po nas tylko slad na tyle co chwila
splodzona w kalendarzu jak ostatni
oddech
nie spieszmy sie nie warto
nie ma tutaj furtki
zakaz nakaz jak kosze bez smieci
mysl sie zatrzymuje - zaklal chlopak
obok
przejezdzal rowerem
byl tu las
nieproszonym gosciem jestem
juz nie ma tamtej wiewiorki ani kosa
zabijaki
na drzewie
brzoza skrecona na pol gola tez sie
przeniesie
dostepuje wniebowstapienia jesion obok
lysy ku gorze
jeszcz buk i kasztan stoja lizac rany
* wracajmy,
zaraz w tv dobry program przyrodniczy
( jak dobrze ze ktos zarejstrowal kawalek
zycia
z Amazoni - rok 65 )
/ sorry, nie mam polskich znakow /
Komentarze (1)
przyjemny wiersz. z uczuciem. Tylko popraw błąd pisze
sie "Amazonii" przez dwa "ii" . Pozdrowienia