Słabe dłonie
A życie wymykało się z rąk
Bo za słabe miałem dłonie
W głowie urojenia świata
Że wszyscy krzyczą i płaczą
Postrzegałem tak rzeczywistość
Konfrontację zła i nocy
Łatwiej było zamknąć się w pokoju
Odciąć się od chorych prześladowań
Nic nie było już proste
Wszystko miało niepojęte kształty
A życie nie było już życiem
Wegetacja duszy w ciele człowieka
Walka ze stalowymi kratami
Zamknąłem ją w sobie
Bo tylko ona może nadać formę
Chciałem wrócić do schematu życia
Jednak moje słabe dłonie
Nie potrafiły go utrzymać...
autor
Mari
Dodano: 2006-06-23 20:50:47
Ten wiersz przeczytano 608 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.