Śledzik
Dwie setki i śledzika w pobliskim barze
wziąłem,
(gdzieś muszę czasem znikać, gdy żona daje
szkołę),
usiadłem w kącie sali, po brodzie ślinka
leci,
i wtedy właśnie żalić gość zaczął się z
naprzeciw:
zajadasz się pan śledziem, zakąska niezbyt
tania -
nim zdążył dopowiedzieć już nie lubiłem
drania,
lecz mimo sprzecznych myśli, bo śledzik
wręcz jest tani,
nie chciałem by drań ziścił zamiaru ciosu z
bani.
Choć na ramieniu dusza i serce ledwo
dyszy,
drobnymi strach zagłuszam (rzuciłem z pięć
złociszy);
ten rzekł w kąśliwym tonie, że rybkę
kiepsko cenię,
dopiero przecież po niej kosztowne jest
pragnienie.
Komentarze (78)
odbieram na wesoło choć wódeczki temat ,gdy czesty to
kosztowny przeradza się z czasem w uzależnienie i
już do wesołych nie należy -pozdrawiam
Śledzik jak najbardziej strawny. Dobry wiersz
satyryczny.
Pewnie opijałeś setny wiersz na beju. Gratuluję ! :)
I wiersz i puenta z przymrużeniem oka. No cóż z duszą
na ramieniu, ale z humorem.
Zabawna scenka, dobrze zobrazowana. Czuję się jakbym
siedział przy stoliku obok i był świadkiem zdarzenia.
i co tu pisać... trzeba cię czytać i tyle
Fajny wiersz - gratuluję SETKI :) oczywiście wierszy
(+)
Niejedną beczkę śledzi (o piciu nie wspomnę)
musiałabym zjeść, by tak dobrze nauczyć się rymowania
z jednoczesnym sensem i humorem. Ode mnie gratulacje.
szczery punkt za pomyślunek i za duże poczucie
humoru:)
Kiedys przed laty było tylko pod sledzika ....farsa
byc moze ale b.dobrze ze powracasz do tamtego okresu
ukazujac jednoczenie współczesnosc.....a mówia ze
pragnienie rosnie w miare jedzenia...ciekawe jakie by
było po zjedzeniu baczki takich sledzików pewnie by
nas rozsadziła chytrosc pragnienia i
posiadania.....dptatmow twoim wierszu ukazujesz
jeszcze apspekt strachu prze małzonka ale to juz inna
beczka sledzi....brawo...pzodrawiam...
ja myślę, że wiersz trzeba przyjąć z przymrużeniem
oka.Jest lekki, wesoły i ma sens.Nie doszukiwałabym
się jakiś tajnych przekrętów, jak tu sugeruje ktoś
poniżej.Wiersz ubawił większość i tyle :)no to oddają
głos:)
Śledzik i wódeczka – a jak to bywa po wódeczce
– kac. W twojej satyrze można by go określić
mianem „moralny”. Umiejętnie przedstawiasz
w dość żartobliwy sposób scenkę, która w życiu
codziennym wcale nie jest wesoła. Masz opanowaną
technikę pisania, spostrzegawczość i jak widać wielką
wyobraźnię.
Zawsze mam uznanie dla dobrze zrymowanego poczucia
humoru.
Borgia,dopiero za trzy dni nastąpi cud...będzie ze sto
glosów,to jest ewenement bejowski że dopiero jak
"wiersz" znika w dniu wstawienia jest"czytany"i na
niego się głosuje,...w ostatnim nazwijmy wierszu stało
sie tak,że przez kilka minut było więcęj głosów niż
wierszy na beju...radzę to bardziej kontrolować bo
jest to śmieszne by nie nazwać tego dosadniej
Do tego chyba jeszcze, dorzucić warto z flanki, że
wielkie to pragnienie, liczy się już na szklanki.