Słone śnieżynki część siódma
Kościół był imponujący, okazały z bogatym
wnętrzem. Nawa przypominała złożone do
modlitwy dłonie, podtrzymywane pięknie
zdobionymi arkadami. Witrażowe okna jarzyły
się różnobarwnymi kolorami.
Dzwonki budziły dźwięczne echa na całej
przestrzeni. W powietrzu unosił się mocny
zapach płonących świec. Misternie kute w
roślinne motywy, krata oddzielająca
kaplicę z cudownym obrazem od głównej
nawy.
Bywała w wielu Kościołach i innych
obiektach
nie tylko sakralnych, podziwiając
architekturę, przenosząc się myślami do
innych epok, gdzie wszystko jakby rozmywało
się w szalonym pędzie życia.
W biegu łatwo coś przegapić, to tak jak
jazda pociągiem. Widoki uciekają
niepostrzeżenie, ci wiecznie pędzący zbyt
szybko docierają do jego kresu. Dobrze jest
wyhamować byle nie za późno, bo nie wiele
zobaczą, a wiele ich ominie.
Trzeba być z bliskimi jak najwięcej,
rozmawiać, by nie przeoczyć czegoś ważnego.
Spędzać ze sobą dużo wyjątkowych chwil, po
to, by potem mieć co wspominać, gdy kogoś
braknie.
Zamyśliła się i tylko ciche słone łzy
popłynęły po policzkach...
cdn.
Tessa50
Nie idź wytyczonym szlakiem.
Idź tam, gdzie nie prowadzi żadna droga,
i
zostaw za sobą ślad.
Autor nieznany
https://www.youtube.com/watch?v=yTD66f6dWEc
Komentarze (35)
Życiowe przemyślenia...
Pozdrawiam serdecznie
Piękny opis i fajne przemyślenia. Pozdrawiam
Z przyjemnością czytałam. Pozdrawiam.
piękne opisy i bardzo mądre konkluzje.
Piękny opis, jak zawsze, a w drugiej części wiele
mądrych życiowych refleksji.
Z największą przyjemnością. Wiadomo!
Pozdrawiam ciepło, Teresko, w oczekiwaniu na cd :)