Słoneczko
Słoneczko rano wyszło zza górki,
Malować dzionek, przywitać chmurki,
Obudzić ptaszki, pogłaskać drzewa,
I całej Ziemi piosenki śpiewać.
Ogrzało strumyk, biegło przez łąki
Pognało pszczółki na kwiatów pąki,
Liczyło szyszki, sosna po sośnie,
I wszystkim wkoło było radośniej.
Ale tymczasem, na wsi pod lasem,
Dzionek się toczy ciągłym hałasem,
Dumne kaczuszki stroszą już piórka,
Każda chce zostać królem podwórka.
Mówiła im raz najstarsza kurka,
Miód na podwórko wypływa w rurkach,
Ale niestety, dostęp do kurka,
Od wielu wiosen pod nosem Burka.
Centrum podwórka - wiejska obórka,
Kto chce być królem, tam daje nurka,
Lecz uważajcie, kurka zaznacza,
Tak trzeba skakać, by psiak nie warczał.
A do obórki, długa pielgrzymka,
Wpuszcza tam tylko świnki rodzinka,
Lecz za to w środku - OOO! KUKURYKU!
Sto razy lepiej jest niż w kurniku.
I na początku trzeba nadziobać,
By się w ogóle komuś spodobać,
Ale czas przyjdzie, nie ma co płakać,
Kiedy samemu można już gdakać.
Tam głos jest ważny - choć nic nie znaczy,
Musicie jedynie znaleźć słuchaczy,
Gdy to się uda drogie kaczuszki,
Można przez lata napychać brzuszki.
I wiedzcie o tym - inne podwórka,
Mają maszyny sroższe od Burka,
A tu wystarczy bez zbędnych maszyn,
Czasem obiecać, czasem postraszyć.
W myśl tej nauki powstała paczka,
Chudy kaczorek i mała kaczka,
Za radą kurki, wprost do obórki,
Zaczęli latać, gdakać jak kurki.
Robili wszystko jak ich uczono,
Szybko znajdując słuchaczy grono,
Lecz kiedy przyszło, na tronie siadać,
Nie mógł się kaczor z kaczką dogadać.
Zabrał ze sobą swoich słuchaczy,
I sam się dumnie tronem uraczył,
Ale kaczuszka zamiast się smucić,
Uknuła plany, żeby go zrzucić.
I tak naprawdę, od tamtej pory,
Ciągle prowadzą ze sobą spory,
I nie zważając na los podwórka,
Nie widząc wstydu, rwią sobie piórka.
A kiedy słonko zakrywa chmurka,
Od nowa człapią, po plan od Burka,
Już wydeptali pod sobą dziurki,
Będąc pod wpływem nauk od kurki.
Raz rządzi kaczka, raz rządzi kaczor,
Lecz ich czas minie, tak jak się zaczął,
I kres nadejdzie dla kaczej paczki,
Bo już czekają inne zwierzaczki.
Lecz i podwórko pełne narzekań,
Że nic tu nie ma i nic nie czeka.
Choć kiedy sami pomyślą deczko,
Ujrzą, że rządzi tylko Słoneczko.
I że obórką ciemna od dawna,
Bo zagubiła się tam gdzieś prawda,
A Słonko wszystkim świeci po równo,
Tym co jest dobrze i tym co trudno.
Wszystko się mieni w blasku promieni,
Kiedy się zjawia, by śpiewać Ziemi.
A słuchać rządów - nie jest bezpiecznie,
Najlepiej w zgodzie żyć ze Słoneczkiem.
Komentarze (7)
:)
Dziękuję czytającym i komentującym. Krzemanka Dziękuję
Ci za pomoc.
Złapałam 2 sylaby do wyrzucenia, wyraźnie
przeszkadzają w utrzymaniu płynności.
"Zaczęli latać i gdakać jak kurki" =
Zaczęli latać gdakać jak kurki
--i tutaj
"I że obórką jest ciemna od dawna,"=
I że obórka ciemna od dawna,
=================== i podpowiedzi Krzemanki też tylko
na plus wierszowi będzie.
Dziwnie znajome to podwórko:)
Co sądzisz Arcie o małej korekcie:
Czytam sobie np
"Lecz za to w środku - ..." zamiast
"Ale w środku - OOO! KUKURYKU!"
"sroższe" zamiast "groźniejsze", zamiast "i" w
czterdziestym wersie dałabym przecinek.
Zamiast
"Zapominają o losach podwórka .
Nie widząc wstydu, rwią sobie piórka." np
"I nie zważając na los podwórka,
nie czując wstydu, rwą sobie piórka." a zamiast
"I że obórką jest ciemna od dawna,"
"I że obórka ciemna od dawna,"
Mam nadzieję, że autor nie weźmie mi za złe tych
czytelniczych sugestii.
Miłego wieczoru:)
Witaj,
teraz wiem dlaczego tak dłuugo nie publikowałeś.
Podglądałeś życie na podwórku.
Jak czytam działo sie oj działo.
Fajny volkowy tekst z kolkoma ambitnymi rymamai.
Uśmiech, pozdrowienia /+/.
dużo się dzieje na podwórku.
Bardzo obrazowy opis podwórka i roli słoneczka "
Najlepiej w zgodzie żyć ze Słoneczkiem", pozdrawiam
serdecznie.