Ślub
Było wczioraj poruszenie
(wielkie, daję słowo!),
bo na łące się pobrali
motyl z motylową.
Ksiądz trzmiel ślubu im udzielał.
Wzięli się za rączki,
nałożyli uplecione
z wonnych traw obrączki.
Zakochani, zwiewni, barwni
niczym z malowideł
wymienili pocałunki
jak muśnięcia skrzydeł.
Popatrzyli sobie w oczy
(starczy za słów wiele...).
W końcu ksiądz trzmiel huknął basem:
"Zacząć czas wesele!".
Posypały się prezenty
dla szczęśliwej pary.
Pszczoły dały miód złocisty,
a kwiaty nektary.
Świerszcz na skrzypcach złotych zagrał
hymn słodki i cichy.
Drużba deszcz napełnił wodą
kwiatowe kielichy.
Po toastach czas zatańczyć
łąkowego walca.
Pląsał barwny rój owadów
leciutko na palcach.
Świerszcz wciąż grał na skrzypcach
złotych,
ksiądz trzmiel śpiewał basem
aż się echo jego pieśni
niosło ponad lasem.
Cały dzień zabawa trwała,
aż wszyscy posnęli
na mięciutkiej, uplecionej
z wonnych traw pościeli.
Kalina Beluch
Komentarze (4)
Bardzo ładny wierszyk i na czasie bo motyli coraz
więcej na kwitących kwiatach, uprawiają swe miłosne.
Echinacea purpurea w moim ogrodzie przyciąga licznie
Rusałki Pawie Oczka. Pozdrawiam
Pięknie. Pozdrawiam.
sliczny .. lekki jak ten taniec lakowy, az i mnie nogi
do tanca zacuely prosic ... pozdrawiam :-)
Przeuroczy wiersz...napisany leciutko i tanczaco
..pozdrawiam