Śmierć..
Jakby wczoraj na przyjęciu
pierścionek i róże dostała...
Jakby wczoraj w białej sukni
przed nią stała...
A dzisiaj...
jej twarz czarny welon okrywa,
gdy wieko dębowej trumny cicho się
zamyka...
Stoi samotnie, choć tłum dookoła,
a serce jej najgłośniejszym trzaskiem
pęka...
spogląda rozmytym wzrokiem
na ten pierścionek, co "jakby go
wczoraj"...
i na tych ludzi...
co jakby z przyjęcia...
I tylko łzy głuchym jękiem wołają
chcąc odwrócić bezlitosne zaklęcie...
Spadają niepohamowanie,
zalewają życia jej ruinę...
cichym łoskotem
uderzając w pustkę i bezsens...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.