W śnieżnej zawiei...
W śnieżnej zawiei, w myśli rozległej,
W masce ze snów utkanej
I w czarnym, bezdennym jeziorze,
Jesteś w tych miejscach choć nie ma Cię
wcale.
W kryształowym zwierciadle, w puszczy
zdziczałej,
W otchłaniach poranku
I w objęciach zmieniających się sezonów,
Śmiejesz się,
Choć staw smętny, stopy Twe wciąż
zalewa.
Wobec chwili, troche bezbronny.
Wobec teatru i opery troche onieśmielony
- Może nawet zawstydzony.
Wobec dni, tych nienapisanych,
Trochę mniej niezdecydowany.
Bo przecież kolejne są wiersze i kolejne
melodie.
Sny są nowe i może bardziej nieznane.
Jest świt i droga w południe,
Obcy zmierzch i noce polarne.
Wszystko to czeka poznania, jednego
ruchu,
Zmęczonego szeptu i głośnej debaty,
Trochę tchórzostwa i leniwej odwagi,
Jednego mniej wspomnienia,
Jednego więcej do spamiętania.
Komentarze (3)
Jest coś w tej przedostatniej zwrotce,aczkolwiek
pozostała część wiersza też jest super.
Pięknie zobrazowałeś wiele uczuć i krótkich uciętych
wspomnień.
Pozdrawiam :)
bardzo ładny wiersz pozdrawiam serdecznie