śniłam o tobie
świt ciszkiem opada z wyniosłego łoża
kipiących toni,
bieli sennych, głębi srebrnych. czekam
spokojna
brzmieniem ciszy zwiedziona: rozpoczyna się
lekcja
niezliczonej muzyki czystych barw
zatopionych w resztkach nocy i światła
grze.
i tęsknota we mgle
z pocałunków zimnych dwunastu
powleczonych nabrzmiałą czułością; błądzi
leniwie
po rozgrzanej skórze, przeciąga się,
szepcze...
ogień spływa: pulsem coraz szybszym
pierś nagą rwie i sen.
i słońce mnie nie mija; odbiera cię,
garściami
więc trzymam na odkrytych ramionach
ostatni chłód
i łzą cichą wołam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.