Sobotni ranek.
Posuń się, odrobinkę.
Będziemy w trójkę z synkiem.
Nie będę się rozpychał,
by nie obudzić Patryka.
Tylko Cię mocno przytulę.
Popieszczę bardzo czule.
Więc skradam się, obejmuję,
zachwycam i całuje
szyje oraz ramiona.
Ma męskość naprężona
przez figi Cię dotyka.
Zdjąłem Ci je, on wnika
w Twej kobiecości bramy.
Co chwilę uważamy
by dziecko się nie zbudziło.
Jak rankiem może być miło
gdy się w miłości spajamy.
W niej trwając- znów zasypiamy.
A. Ml-y 12.11.2006r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.