Sobowtór
miniaturka drabble (100 słów)
Spotkałem w mieście sobowtóra. Wykapany ja,
jakby zrodzony z jednego pnia. Naprawdę!
Żeby tylko sobowtóra. Nie dał mi dojść do
głosu. Mnie! Zaczęliśmy mówić jednocześnie,
w końcu przekrzykiwać. Kurde, nawet w
zachowaniu był taki, jak ja.
Wkurzyło mnie to jego pokrzykiwanie.
Odwróciłem się i wzruszyłem wymownie
ramionami, aby okazać mu całkowite
„désintéressement”. „Sobowtór, ale niech
rozmawiać z obcymi nauczy się! Kultura
zobowiązuje”.
Jednak… może to mój bliźniak? Odwróciłem
się en face. Dalej stał i tylko na mnie
patrzył.
Nagle zniknął. Za to przede mną pojawił się
całkiem obcy człowiek.
Cholera! Kto to wymyślił, aby w drzwi do
budynku wmontowywać lustro?!
Komentarze (22)
Uśmiechnąłeś mnie tym wierszem... super kiedy ktoś
dostrzega swoje wady?
bardzo mi się podoba:)
Bardzo fajne z super puentą.
To prawda, nikt tak do końca nie zna siebie samego. Co
do sobowtórów, to oczywiście, że mamy. Niektórzy nawet
po kilku. A klon... Hm, to już daleko idące, ale...
XXI wiek. Wszystko możliwe :)
Pozdrawiam :)))
ale czymś te sobowtóry Zdzisławie muszą się od nas
różnić bo nawet bliżnięta jednojajowe są różne choć z
wyglądu identyczne
miałem takie ciotki siostry mojej Mamy
Maciek, czytałem o tym kiedyś artykuł - że wielu ludzi
ma gdzieś w świecie sobowtóra o prawie identycznych
genach, wyglądzie i... zachowaniu. Prawo wielkich
liczb.
PS.Po dłuższym czasie niewidzenia spotkałem starszą
wiekiem znajomą. Ta do mnie z pretensjami:
"Widzieliśmy się z rok temu na ulicy, to nawet nie
odpowiedziałeś na przywitanie. Przeszedłeś obok,
jakbyś mnie nie znał!".
Po doprecyzowaniu czasu tego "spotkania", okazało się,
że ja wtedy byłem w całkiem innej miejscowości. Tak że
- mam sobowtóra, którego nawet nie znam.
Sturecki, czy my siebie samego aż tak dobrze znamy?
Różnie to bywa w różnych sytuacjach ;)
zaskoczyłeś mnie finałem ale podobno każdy gdzieś ma
swojego sobowtóra
Najpierw przywidzenie - klon. Potem ktoś obcy, którym
okazał się autor. Udana autorefleksja.
(+)