Sonety utracone (koniec części...
****
(dlA A...)
Posłuchaj tych szumów, wiatr przecież nie
kłamie
Pod tobą się wzdryga ocean łopianu
gdzie świat jeszcze nie wszedł, tam my
ramię w ramię
idziemy. Patrz na mnie; i w zieleń się
zanurz.
Ten świat choć bezwzględny, maleńką ma
względność
ze względu na czas, ze względu na
miejsce
choć nas tak niewiele, to tu od nas
pełno
a wiatr liśćmi szumiąc powtarza:
najwięcej
To przecież nie minie gdy oczy otworzysz
To przecież nie minie - aż nie zaistnieje
Po liściach łopianu do serc naszych
wkroczy.
I sam już nie wierzysz, że w to nie
wierzyłeś
Uwierzysz gdy zimą ten łopian zsiwieje
-
I w kości wiatr zagra, o świat, naszym
pyłem...
****
(dla A....)
Drzewa jakby maszty. Oto statki płyną
Rozszumiało się morze zielonych łopianów
Rozczytały się książki, ale każda inną
Baśnią, cicho szepcząc w tą zieleń się
zanurz.
Przemilcz te imperia, które przeminęły
Przemilcz każdy płomień, który spalił
miasto
Nie patrz już na groby: małże, których
perły
Mają bladość ludzką. W sobie. Jej aż
nadto.
Ale popatrz w niebo, wiersz się
nie-dopisał
Nie ma gwiazd, księżyca, i nie ma poety
Który się zagubił znów we własnych
myślach
Ale jest ten łopian, to morze, te statki
Fregata kamieni, i ty, ja... zwiędły
Świat, który przekwitnął, na moment przed
nami...
****
"Sonet, który nie
zakwitnie"
Próbuje pod niebem nieba nie rozumieć
Pewien kwiat. Dzień w dzień pod nim
ślęczy
By każdą myśl zepchnąć. Tak tworzy się
strumień -
Korzeni. To jedna z pajęczyn
Na której pułapkę wpada obraz świata
Sproszkowany w piasek. Niewidoczny z
zewnątrz
To on wszystko trzyma, na miejscu. by
prawda
Była mniej widoczna. Ale kiedy zwiędną
Wiosny. Z rurek łodyg wyleje się barwa
Tylko grudka gliny przetłumaczy niebo
Szaro-czarna plama, wspaniała, lecz
martwa
I wszyscy tak samo: choć nie byli - będą
Jest taki kwiat, co pod niebem ślęczy
naiwny jest w życiu, lecz poważny w
śmierci
****
Ach popatrz do góry: to niebo w noc
więdnie
a światło wysycha na ustach zieleni
ty ciągle wierzyłeś, że jesteś
bezwględnie
aż kwiat cię w milczeniu w liść drobny
przemieni
Nic nie ma! Śpij ciszej, dni w gwiazdach
się spełnią
tu mylą cię kwiaty, co mylą się wkoło
gdy wreszcie sie staniesz
powieką-jesienią
świat zamkniesz na wieki: nią, liściem, jak
złoto
Ty jeden wierzyłeś, że wszystko ma oczy
widownia choć głucha, wyczuwa twój ból
i w nocy ołowiu jak rylcem, Bóg kroczy
poprawia scenariusz. Reżyser. Pan ról.
Dziś wiesz nie istniejesz, nie jesteś
bezwzględnie
Śmierć-życie. Dwa słowa... Używaj
zamiennie...

Zygfryd


Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.