Spadanie
Czasem zamiast iść do przodu spadam w
czarną dziurę
błądzę po omacku walcząc sam ze swej duszy
demonami
zamiast gdzieś w obłokach za różową złapać
się chmurę
sam zostaję ze sobą i mojego charakteru
ciemnymi wadami
płonie wtedy serce moje żar duszę mą do
żywego pali
miłość gdzieś daleko odpływa bezkształtną
się wydaję
czasem nie ma nawet do kogo się zwrócić i
komu pożalić
sam dla siebie niekiedy wrogiem się
najgorszym staję
i to spadanie gdzieś w czeluść gdy wina
tak przytłacza
i ta czerń co z otchłani wtedy wnętrze
niemocą oblewa
to co we mnie najgorsze jak bumerang tak
znów powraca
wychodzi na zewnątrz i jak lawa żarem
innych zalewa
w pył się obracają cele moje i wszystkie
piękne marzenia
i lecę gdzieś w dół na spotkanie z tym
czymś co nieznane
tracę siły wszystkie i wszelaką daną mi moc
tworzenia
ciekawe czy na powrót znów mocno na nogach
wnet stanę
Komentarze (32)
piekny wiersz jak zwykle pozdrawiam
jaro no piękne napisane ale czy zamiast włanie nie
powinno być właśnie?
pozdrawiam :)