Śpiewając przy obiedzie
Odkąd pamiętam
nie pozwalano mi śpiewać przy obiedzie.
- Nie śpiewaj przy jedzeniu – mówili
dorośli -
bo twoja żona będzie miała głupiego
męża.
I nie śpiewałem.
Moja żona nie miała głupiego męża,
a mimo to odeszła.
Teraz dorośli, którzy mi zabraniali
śpiewać, nie żyją.
Sam jestem dorosły
i niech ktoś mi spróbuje zwrócić uwagę!
Jem obiad śpiewając „Marsza Atamańskiego”
Sibeliusa.
(Słowa nie mają większego sensu, bo
wymyślam je w trakcie śpiewania.)
Radość jest ze mną.
Przynajmniej tyle mam z życia...
Komentarze (12)
Ważna jest radość, poczucie humoru, dystans do siebie
i zapewne towarzystwo bliskich osób. Wiersz jest
pokłosiem chwili i wspomnień. To że żona odchodzi
zapewne nie wynika jedynie z przymiotów
intelektualnych małżonka. Ale co mi w tym kierunku
sadzić? Brak mi doświadczenia. A z tym śpiewaniem i
mądrościami ludowymi to nie igraj bo może sie jeszcze
jakaś trafi którą zainteresuje Twoja osobowość a i
stan posiadania. Wtedy się może okazać że przysłowia
mówią prawdę. Pozdrawiam z uśmiechem i przepraszam że
użyłem Twoje imię w swoim głupawym wierszyku ale wiem
ze masz na tyle poczucia humoru i dystansu że
potraktowałeś to jako krotochwilny żart. Wiersz fajny
plus zasłużony:))))).
Przykro mi jak mówiłam, że tak z ex żona
Super, że idziesz do przodu
Pozdrawiamy z Adri Cie ciepło z deszczowego Krk
Strasznie tęsknię za Gdańskiem i Sopotem. I trochę za
Gdynią
Jestem ciekawa czy jak na obiad jest rosół i jedząc
taką smakowitość też śpiewasz? Nie ostygnie w tym
czasie?
Jesteś człowiekiem wielu talentów.
Może kiedyś przypadkiem
na rogu Twojej ulicy,
uchem dźwiękonieczułym,
jakieś tony wychwycę.
Pozdrawiam :)
/Śpiewając przy obiedzie/ Niekoniecznie jedząc go,
może przy gotowaniu... Jest taki czterowers
“Gdzie słychać śpiew tam idź,
Tam ludzie dobre serca mają;
Źli ludzie, uwierz mi –
Ci – nigdy nie śpiewają”.
J. W. von Goethe
Pozdrawiam nucąc...
w pośpiechu zjadłem "śpiewam przy"
Dziękuję za odwiedziny.
Marek Żak - Wiem, że śpiewanie przy jedzeniu (nie
tylko zresztą ono) może być niebezpieczne. A nawet
gdybym nie wiedział, mógłbym się domyślić. Osoby,
które zabraniały mi śpiewać były mi życzliwe, więc ich
zakaz na pewno miał racjonalne uzasadnienie. W tym
wierszu nie chciałem się pochwalić, że jedzeniu (bo i
czym?). Chciałem natomiast pokazać pewną pozytywną
stronę samotności. Kiedy jesteśmy sami, nie musimy
przestrzegać wszystkich norm zachowania w
społeczeństwie. To my dyktujemy (wyłącznie sobie) co
można, a co nie.
Ja też lubię sobie ponucić i pogwizdać. Jednak w moim
dawnym miejscu pracy wielu osobom to
przeszkadzało(delikatnie mówiąc), bo niby dlaczego,
bez widocznego powodu byłem taki zadowolony z życia.
Czy nie lepiej smucić się i narzekać?
różnorakie PRZESĄDY do nas 'docierają'
na które należy (mz) przymykać oko.Tak czynię
zwłaszcza po notatce z gazety o kobiecie, której drogę
przebiegł czarny kot. Ze słowami "a kysz, a kysz!"
cofała się i wpadła pod tramwaj nr 13.
Jako niedoszły śpiewak jestem przeciwny śpiewaniu przy
jedzeniu, jako że jedzenie może wpaść tam, gdzie nie
powinno i robi się niefajnie. Safety first:).
Co do ostrzeżeń ze strony bliskich, nie mogą się
powstrzymać przed doradzaniem, a rady, jak rady, jedne
się sprawdziły, inne nie.
Kolejny doskonały wiersz. M.
też lubię (i zawsze lubiłam) podśpiewywać, choć z
głosem nie ten tego...
Mnie też sztorcowano (tzn głównie ojciec). I nie tylko
przy obiedzie :)
Moim zdaniem, to bardzo dobry tekst. I wcale nie (w
każdym razie nie tylko) o śpiewaniu przy obiedzie,
choć jest ono, rzecz jasna, przyczynkiem do wielu
refleksji i przemyśleń.
Jak ogromny wpływ mają na nas takie, zdawałoby się,
mało istotne historie z młodości... Można by pisać i
pisać...
A ja nie śpiewam przy jedzeniu, bo to źle wpływa na
trawienie. Ale poza tym, to podśpiewuję bez przerwy.
Jednak jeśli coś Pl-owi przynosi radość, to tak
trzymać. A radości życzę więcej i nie tylko ze
śpiewania przy obiedzie :)
Pozdrawiam, Michale :)