Spiżarnia babuni
Zewsząd dochodzi zapach jesieni.
Sporo już żółci i mniej zieleni.
W otwarte okna komar się garnie,
brzęczy nad uchem więc zginie marnie.
Muszki pijaczki, natrętne osy
wciąż atakują owoców stosy.
W rondlu bulgoczą śliwki węgierki.
Będzie powideł zapasik wielki.
Cudowny widok łyżki drewnianej
tej od mieszania, ciągle lizanej,
smakiem, słodkością mocno zniewala.
Kusi, choć sytość już nie pozwala.
Gruszki w syropie ciasno upchane
będą ze smakiem poniewierane.
Jeszcze jest przecier z jabłek w słoiku.
Znajdzie on miejsce na naleśniku.
Po lewej słodkie, po prawej kwaśne.
Półki ugięte a wszystko przaśne.
Tego porządku nikt nie popsuje.
Uwaga wnusie! Babcia pilnuje.
Komentarze (11)
pamiętajcie łakome dziatki,
że pilnują przetworów
i babcie i dziadki -
byście nie wyrosły na potworów
spasionych jak prosięta
tuczone na swięta!
Ładny rytmiczny lekki wierszyk i dla dzieci też
smakowicie zabrzmi. Podoba mi się, pozdrawiam :)
Smakowicie:)
Pozdrawiam.
Bardzo ładny też poczułam te zapachy i smaki,
pozdrawiam cieplutko
z dobrym rytmem i smakiem:) pozdrawiam
proszę o adres tej spiżarenki...
na pewno skok zorganizuję,
na gruszki mam już kupca,
a i śliwki gdzieś się upcha
Pozdrawiam serdecznie
Ale piękny wiersz, tez poczułam zapach spiżarni i
wspomniałam minione lata. Pozdrawiam serdecznie
poczułam te zapach spiżarni ...poczułam też na własnej
skórze ...właśnie robię sok z aronii....
pozdrawiam a wiersz zabieram:-)
Az czuć aromat tych zapasów.ładny wiersz.
pozdrawiam
Smakowity wiersz. Miłego wieczoru.
Ładnie o zapasach na zimę. Niektórzy skrzętnie
wykorzystują dary jeesieni. Pozdrawiam. A babcie
potrafią wyczarować pyszności.