Spotkanie
Sobota, 11 wrzesień 2010r
To był właściwie najzwyklejszy dzień
wstanie spóźnione sprzątanie i pranie
za oknem słońce choć jesieni cień
mgły chmurką przemknął tuż nad samym
ranem
Pisałeś wtedy "będzie co ma być"
serce do gardła poszło mi na spacer
pisałam tobie " będzie co ma być"
chcieliśmy przecież wreszcie się
zobaczyć
Przyniosłeś róże a oczy nieśmiało
szukały drogi do siebie najlepszej
wziąłeś za rękę przytuliłeś głosem
czy się okażesz kiedyś moim szczęściem
Spóźnione lato...może wczesna jesień
samotnym sercom przyniosła nadzieję
na wspólne chwile czułe szepty ciepło
i wiarę w miłość pomimo zwątpieniu
Komentarze (6)
wziąłeś za rękę przytuliłeś głosem
czy się okażesz kiedyś moim szczęściem
....myślę ze tak się stanie.
to spotkanie miało miejsce kilka miesięcy temu, jestem
ciekawa, czy oni mieli ciąg dalszy?
Przyjemny ciepły wiersz pełen nadziei. Potrafi
wprowadzić czytelnika w miły nastrój. Pozdrawiam:)
:-) Pozdrawiam@
Wspanialy wiersz z tajemnicza data zamiast
dedykacji.Wreszcie sie odnalezli,wzieli za rece i
odtad razem juz wszedzie.
wiersz jak bajka...zwątpienie ...miłość...piękny
...pozdrawiam ciepło