I stało się...koniec...
I stało się...coś czego się bardzo
obawiałam...
bańka mych nadzieji, marzeń, pragnień...
twoich kłamstw, złudnych obietnic...
prysła...
Nie ma już nic...nie ma już nas...
stracony na marne tak długi czas...
Mój ból, me cierpienie...
Twoje zbawienie i wyzwolenie...
Pozwoliłam Tobie wybrać...gest
wspaniołomyślności z mej strony...
Albo jesteś...
Albo Cię nie ma...
Złoty środek w tym przypadku stracony...
...odeszłeś...
...nie ma Cię...
choć nigdy nie było...
wraz z Tobą odeszła ma wierność...ma
naiwność...
Nie dane nam było być razem...
Szczęście moje twym nieszczęściem....
Szczęście Twoje mym przekleństwem....
Pusto teraz mimo wszystko...bez twych
wizyt... szeptów, śmiechów...
Jednak ile można...być tak blisko, a
zarazem tak daleko???
A ostatnie słowa pożegnania...wracają do
mnie co dziennie
-przecież byłem twoim szczęściem!
-nie!!!szczęście nie boli, przecież!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.