Starość
Po cichutku, po kryjomu
się zakradła w moje życie
lica marszcząc, kark schylając
jak złodziejka, podle, skrycie
Pewnie jest jakąś fryzjerką
bo za włosy się zabrała
część mi farbą posrebrzyła
a tą resztkę mi wyrwała
Już zmęczony jestem rano
jak mam wstawać do roboty
w poniedziałek już nie mogę
by doczekać się soboty
Po koszeniu w mym ogrodzie
mam ból krzyża i zakwasy
nic się nie martw kumpel mówi
jeszcze gorsze przyjdą czasy
Dobra jesteś myślę sobie
słowa nie są to pociechy
gdy po grzebień sięgam czasem
słyszę Ani dziwne śmiechy
Nic to nie da z nią się droczyć
drzwi przed nosem jej zamykać
widać przyjdzie na mej drodze
częściej starość mą spotykać
Komentarze (8)
Fajny dystans do tego co nieuniknione - pozdrawiam
Do każdego z nas przyjdzie
Bardzo wesoło u Ciebie
Pozdrawiam
Starość to stan względny.
Z humorem, przyjemnie się czyta.
Witaj
Lekko i dowcipnie o starości
potrafią pisać tylko ci, którzy
mają poczucie humoru i starość
nie jest dla nich tragedią. Sądzę jednak, że Tobie
jeszcze daleko do starości
biologicznej.
Miłego dnia:}
Świetny wiersz.Nie daj się,walcz.Pozdrawiam ciepło.
ominąć się jej nie da ale zawsze można się z nią
popróbować i starać chociaż trochę przechytrzyć.
dobrze, że z lekką ironią do niej podchodzisz ( ominąć
się jej nie da...)