studnia
na opustoszałym podwórku
wśród starych zabudowań
przedwojennych kamienic
wypełniona po brzegi deszczem
i odchodami ptaków
a nawet wymiocinami
tutejszych pijaczków
próbuje pokazać się z lepszej strony
reklamując przechodniom
łódki z liści
dębu, który rośnie obok
jesienią tych łódek jest najwięcej
i twardych grudek żołędzi
przyjmuje je bez oporu
przyjaciołom nie odmawia się
a ona i dąb
towarzyszą sobie od lat
wiele ich łączy
np. wspomnienie kobiety
która pewnego razu
łkała nad studnią
jej włos – utopiony
spoczywa do dzisiaj
na dnie
Komentarze (32)
Mam taką studnię w ogrodzie, z której czerpię wodę do
podlewania kwiatów, towarzyszy jej brzózka, pewnie
obie wiele widziały :)
Pozdrawiam cieplutko :)
sporo takich zapmnianych studni znam w mojej
miejscowości. (W jednej z nich nawet utopiła się pani
P.)