studnia
na opustoszałym podwórku
wśród starych zabudowań
przedwojennych kamienic
wypełniona po brzegi deszczem
i odchodami ptaków
a nawet wymiocinami
tutejszych pijaczków
próbuje pokazać się z lepszej strony
reklamując przechodniom
łódki z liści
dębu, który rośnie obok
jesienią tych łódek jest najwięcej
i twardych grudek żołędzi
przyjmuje je bez oporu
przyjaciołom nie odmawia się
a ona i dąb
towarzyszą sobie od lat
wiele ich łączy
np. wspomnienie kobiety
która pewnego razu
łkała nad studnią
jej włos – utopiony
spoczywa do dzisiaj
na dnie
Komentarze (32)
Ładnie płynie ten wiersz, a niby bez rymów; ma własną
melodię.
Magicznie :-)
Nieco turpizmu, dużo poezji.
Wiersz ma to coś. Podoba mi się.
Zatrzymałaś. Świetny wiersz.Pozdrawiam.
chyba z tego, co ?
jak to rzecze Zaratustra...:)))))
no to jest blisko :))))))!!!!!
To Fryderyk Nietzsche :-) :-)
Q, to jego, hahahahaha :-) :-)
Marto... Wrzucam dla Ciebie tekst na beja, ale zaraz
znikam...
Znam ten tekst z otchłanią - i uwielbiam ! ale, q,
myślałam, że to ja go wymyśliłam!
:-)
ja też...!
A powiedz mi, Marto, czy ze studnią jak z otchłanią...
Za długo patrzysz, a i ona spojrzy w Ciebie?
Marto, zawsze znakomicie i nietuzinkowo. Ale ja już
nie mam, q, sił, na ten portal...
Dla Ciebie zawsze z uznaniem :-)
Pozdrawiam :-) Bartek/bort
piękna poezja,
serdeczności:)
Mistrzowstwo obrazowania. Rzeczywistosc dociera do
naszych wnetrz poprzez zmysly, ktore tonuja, moderuja
to co odbieramy i dostrzegamy poprzez emocje ktore sa
w nas samych. Tu w wierszu sa minimalistyczne emocje
ktore dostrzegaja w realu ogromnie, duzo.