Świat oszalał...i ja też...
Sufit nad nami, słońce i chmury
Lecz mi niedobrze, gdy patrzę do góry
Źle jest i wtedy, gdy głowę zwieszam
Znów niewłaściwie swe myśli pocieszam...
Współczuję ludziom, którzy mnie poznali
I wszystkim pechowcom, których stąd
zabrali
Wszystkim szczęściarzom, którzy mnie
olali
I wszystkim Artystom, których
wygwizdali...
Coś się z tym światem niedobrego dzieje
I moda na wrogość od dawna szaleje
I ja oszalałam, lecz na sposób taki
Że z mych znajomych są same dziwaki!
***
Jak psa wściekłego charchot, jak dzikiego
krzyki
Jak pies jest łagodny, a Dziki nie dziki
Tak twój krzyk, Bezduszna wnętrze me
spłukuje
Tak duszy twej - matki - ciągle
potrzebuję...
Nic to konkretnego, pozlepiane fragmenty różnych nastroi, napisane spontanicznością i pod wpływem chwili w... smutku? Chyba raczej w rozpaczliwej radości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.