Świt
Spowita świtem
do chłodnej
poduszki
przytulam twarz
nie do ciebie
Pomarańcze i cytryny
zaglądają
do okna
one
nie ty
soczystym sokiem promieni
zalewją podłogę i ściany
rozweselają wnętrze
Z samotności parzę kawę
wypijam do dna
gorzką i czarną
Zabrakło dziś
na moim stole
budyniowych ptysiów
koloru ecrie
autor
weronka
Dodano: 2005-01-19 09:51:28
Ten wiersz przeczytano 537 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.