Szaleńczy taniec opętania
Przy melodii wygrywanej przez moje
serce,
jak struny drgające na gitarze
tańczą moje myśli
w szaleńczym tańcu opętania.
Bez zahamowań, bez ograniczeń
bez sensu.
Oczy spoglądają w jednym kierunku
uparte, mojej woli nieposłuszne.
Kierując taniec myśli,
podążając za nimi
spoglądam na kwiat z papieru niewinny.
Biała róża leżąca niczym martwa
w tańcu nie wiruje.
Sama Afrodyta zazdrości jej uroku,
choć sama zmyślnie wariuje.
Pajęczyna myśli coraz mocniej sie plącze
myśli do niej przytwierdzone na stałe,
niczym granitowe gargulce,
katedry Notre Dame.
Opuszki palców, zręczności rąk niepewne,
nieufne same sobie,
w delikatne objęcia ją chwytają
porywają w wir tańca
w swe szaleństwo ją wciągają.
Ona nieśmiała, niepewnie się uśmiecha
podaje im swe płatki, a one zauroczone
przybliżą ją do nieba...
Chciałabym podziękowac komuś od kogo dostałam takie róże, dzięki czemu ten wiersz miał możliwośc powstac...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.