Szansa
Coś pękło i pieknie już nie było.
Czas ponoć leczy rany, ale tak nie było.
Milczącyn krzykiem Ciebie błagałam,
Słonymi łzami list do Boga pisałam,
Prosząc byś nie odszedł.
Z pytaniem, co robić dalej?
Zwróciłeś sie do wyroczni starej.
Ona swą mądrością Cię uraczyła
Gdy w Twych oczach strach zobaczyła.
W te słowa kobieta się zwraca:
"Uczucie miłiści nie wraca,
Zakończ bajkę która łzami płynie,
bo miłość z usmiech a nie ze smutku
słynie"
Nie o takie słowa Ci chodziło.
Dusza niespokojna, serce które krwawiło
jeszcze większy niepokój czuje.
Szuka drogi która szczęsnie uratuje.
"Postąpie wbrew wyroczni starej
ratować szczęscie będę dalej.
Słońce na nowo rozpalę,
obojętność uśmiechem obalę"
Na przeciw losowi staje Książę młody,
Orężem miłości topi piętrzące się lody,
lody obojętności które Słońce zgasiły,
które prwadziwe szczęście więziły.
Swym uśmiechem, miłością
Napełnił Słońce radością,
które teraz promieniuje,
każdego dnią szczerze dziekuje
Dziś leżę na makowej łące
patrząc na radujęce się Słońce.
Podziwiam uczynki Księcia,
który poszedł za serca głosem
niezgadzając sie ze smutnym losem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.