Szatynka czy brunetka
Czy to szatynka może brunetka?
Wychodzi jakaś pani z poletka.
W długich koralach jarzębinowych.
I z liści wieniec dokoła głowy.
Idzie tak dumna i bardzo pewna.
Suknia z mgieł tkana lekka i zwiewna.
Kapelusz nicią pajęczą szyty.
A ile wdzięku i gracji przy tym.
Pantofel niski z zakrytym nosem.
Idzie już dama z rozwianym włosem.
Który uroczym warkoczem spłata.
Wszystkie momenty ciepłego lata.
Jest umówiona z wiatrem o brzasku.
Ubrana w suknię z wrzosów i astrów.
Magiczne słowa szepcze cichutko.
Aby dać życie żołędnym ludkom.
Deszcz oczekuje pod muchomorem.
Wielka ulewa teraz nie w porę.
Musi odprawić dzieci do szkoły.
Zjawił się wrzesień taki wesoły.
I babie lato w wielkim koszyku.
Dumna jest z tego pełna zachwytu.
Jeszcze, nim zimnem ranki okrasi.
Nam podaruje trel koncert ptasi.
Potem już tylko w długie wieczory.
Usiądzie w sadzie pełna pokory.
Albo w ogrodzie koło skalniaka.
Trochę zmarznięta, lecz pewna taka.
Autorka Lucyna Mróz-Cieślik.
Komentarze (5)
Piękna i kolorowa zawitała do nas. Bogata w owoce i
warzywa. Pozdrawiam.
Takie ujecie jesieni uwielbiam!
głos mój i szacun jest twój.
to pani jesień wszystkimi barwami się mieni
ładnie.
piękny wiersz o jesieni.
Piękny, jesienny wiersz.
Pozdrawiam