Szron
Naszym szczęściom wymarzonym
jakoś smętnie dziś, markotno –
dniem sterane słońce zerka
od niechcenia w moje okno.
Kurz kolejny raz przeczytał
„Tomka na wojennej ścieżce”,
o lekturze ckliwych wierszy
w żaden sposób słyszeć nie chce.
Dookoła myśli płoche,
słowem niedotknięte światy –
zaraz diabłu duszę sprzedam
za zielonej łyk herbaty.
Po firankach, parapetach
wieczór się leniwie sączy –
spraw zaczętych przed obiadem
dzień sędziwy nie dokończy.
Śpi już ciasto z jagodami
i staruszka na obrazie,
a z powały – cichuteńko –
szron się sypie raz przy razie,
na przyjaciół, na mą głowę,
na idoli chlubne dzieje –
wokół lato oszalało,
a ten... prószy – nie topnieje.
lato 2005
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.