Szyba
Stoję przy zimnej szybie
dotykam jej czołem własnym
ostudzić chcę zmysły swe wszystkie,
by we mnie nieco przygasły...
Niebo jest czarne jak sadza
cisza powietrze rozrywa
głaszcze mnie bardzo zmysłowo zimna,
wilgotna szyba...
Ustami błądzę po tafli,
ogrzewam ją swoim westchnieniem
i marzę...by kochać się z Tobą...
Twe ciało jest moim pragnieniem!
I dłonią gładzę swe piersi
i uda-spragnione podniety
biodra falują rytmicznie w tańcu,
samotnej kobiety...
Już światło dnia się pojawia
i w szelest zmienia się cisza,
zmęczona tęsknotą - zakrywam
usta, by nikt nie usłyszał...
jak bardzo niedosyt mam Ciebie
jak chwile samotne mnie ranią!
wargami błądzę po szybie
w ekstazie osuwam sięna nią
Łzy mi spływają po twarzy
serce się z piersi wyrywa,
bo - zamiast Ciebie Kochany
...jest zimna, wilgotna szyba!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.