Ta jedyna noc
Przyszedłeś do mnie, gdy świat jeszcze
spał...
Kochałeś i wiedziałam ile dla mnie jesteś
wart...
Tej nocy uzmysłowiłeś mi....
że nie jestem już małą dziewczynką a...
kobietą...
To było jak sen....
Twe ręce tak szorstkie i pewne
Odnajdywały najmniejsze zakamarki mojego
ciała a ja...
drżałam....
ledwie oddychałam.....
ale zostawić Cię nie chciałam...
Byłeś mi bliski a zarazem daleki....
pragnęłam jeszcze...
twe usta odnalazły moje...
smakowaliśmy się zachłannie ale
delikatnie...
Położyłeś mnie na łóżku...
rozebrałeś....
swój wzrok napawać mną chciałeś....
zawstydziłam się i po ubranie chwyciłam
lecz Ty jeszcze nie skończyłeś...
całowałeś mnie coraz niżej...
usta...
szyja....
ramiona....
gdy doszedłeś do pagórków rozkoszy...
byłam bliska omdlenia....
ale nie dawałeś za wygraną....
Te słodkie tortury wciąż trwały....
Brzuch...
Pępek który tak ci się spodobał....
Aż w końcu....
Tak! Tak!
Dotarłeś do bram rozkoszy!
Z początku czule i delikatnie
By w końcu smakować mnie zachłannie
A gdy wreszcie zmęczeni....
Bez sił opadliśmy
Wkrótce już także w słodki sen
zapadliśmy....
Komentarze (1)
bardzo mi się Twój wiersz podoba, bardzo śmiały jest,
pozdrawiam;]