ta mala budka. chronila ciala...
Pamietasz ten dzień??
Był lipcowy wieczór
szlismy plaza, wiatr rozwiewal wlosy me
rzucajac je co raz na nagie ramiona ,
piesil moja skore , oplywajac kazdemiejsce
dokladnie
przygladales sie temu
bardzo ci sie podobalo
. . .
nagle zaczął padam deszcz
nie było mowy zeby sie nie stalo
to co mialo sie stac
moj bialusienki kostium zaczal oddawac
bogazctwo mego rozgrzanego a zarazem
schlodzonego ciala
ktore marzylo o dotyku twym
bys piescil kazda czesc po koleji
nie omijajajc skrawka skory
krople deszczy splywaly mi po policzkach ,
szyji, biuscie. . .
nie wytrzymales
aby uchronic nas przed deszczem schowalismy
sie w budce
zaczales powoli wycierac mnie z tych
kropel
kazda osobno zdejmowales koniuszkiem
jezyka
widziales ze marze o tym
czules to
i chciales
delikatnie rozebrales mnie
potem siebie
poczales od ust
skoczyles . . . .na ustach
delikatnie dotykales mnie dlonia , gladzac
moje nogi, rece
sciskajac delikatnie a zarazem z
charakterem piersi , ktore wystarczajaco
nabrzmialy z podniecenia
. . .
Pojawil sie ksiezyc, i zapach deszczu
krople odeszly w zapomnienie
a my poszlismy w siną dal.
By nikt nam nie mogl przeszkodzic
By gonic za deszczem
By jeszcze raz przezyc to co bylo dla das
swięte
By móc jeszcze raz zanurzyc sie . . i
doznajac przezyc
polozyc sie i blogo zasnac
nie zapominajac o budce chroniacej nas
przed deszczem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.