Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Tajemnica lasu (tryptyk)

I

Te prześwity są przeciwwagą dla omszonych kamieni, których wielkość i ciężar
wyznaczają ścisłe prawa fizyki
i wzory ―
matematycznej geometrii.
Widzę je, otoczony pogwarem liści, jak gęstnieją i pulsują tą dusznością lata,
by zniknąć na moment, tylko po to,
aby pojawić się znowu, ale w innym miejscu, przecinając jaskrawymi smugami
szlak ―
pełen igliwia i ziaren.

Ptaki zanoszą się trelem, przepłukując swoje gardła w błękitnej toni.
Słońce ostrzy się na krawędziach owadzich skrzydeł.
Nic dalej, nic więcej,
ponieważ dostrzegam tylko to, na co pozwalają szczeliny
i poszczególne załomy w strukturze lasu.
Zbudziłem się? Zasnąłem? – Wchłonęła mnie całego tajemnica
sennej zalążni.
Czuję, że ziemia oddycha, sprawiając, że wrastam w pamięć drzewa.
– Wyrastam gałęzią.

II

Wchłaniam wszystkimi zmysłami dookolną przestrzeń, utrwalone obrazy w umyśle gałęzi,
pomimo jej niewiary w uwolnioną materię, niewiary w rozum,
formę barw, zapachy i szepty.
Przenikam poszczególne fragmenty, scalając je ze sobą i tworząc,
tworząc bez ciała ―
bezcielesność czasu.

Walczę o cząstkę życia, gdy sen ciężkie otwiera powieki.
O tę cząstkę czystej energii ―
skoncentrowanej we wnętrzu wszystkiego.
We wnętrzu wirującej gwiazdy, obłoku na niebie, wilgotnych traw
i korzeni.

Drzewa szepczą, ja ― szepczę poprzez wiatr,
dopóki jeszcze jest we mnie,
dopóki cienie stwarzają się na ścianach liści,
mnożą i dzielą.
Dopóki zmierzam w głąb światła, pobytu na ziemi nie zrzucę tak łatwo.
Ziemio niezapomniana,
choć odejść muszę
― nie odejdę, nie odejdę!

III

Cisza nie jest jedyną rzeczą w geometrii poszczególnych struktur.
Jest jeszcze szelest wzrastającej trawy, ta swoista nadwymiarowość w bezmiarze
wszechświata.
Poprzez nieustanne umieranie odradzam się na chropowatej korze.
Odradzam się z zapomnienia,
dostrzegając za mgłą rozmaitość przedmiotów.
W przestrzeni na wpół cienistej, na wpół złotawej ―
porzuciłem przed wiekami siebie obok mchu i kamienia.
― Czyżbym sam był kamieniem?
― Drzewem z wyrytym krzyżem?
― Spróchniałą drzazgą strąconą w przepaść jakichś pogłosów,
tuż obok i nigdzie?

(Włodzimierz Zastawniak)

autor

Arsis

Dodano: 2017-01-25 04:07:30
Ten wiersz przeczytano 725 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Przyroda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (3)

promienSlonca promienSlonca

Piszesz, wspaniale, enigmatycznie, Twoje wiersze, sie
czuje.:)
Pozdrawiam Arsis.

AMOR1988 AMOR1988

Świetny tryptyk, bardzo przyjemnie się go czyta.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »