Tajemnica świata
Nigdy nie poznam Twego wnętrza, które płonie niczym lawa na bezkresnej otchłani piekieł. Nigdy nie zawre paktu z diabłem, który tak nikczemnie szydzi z mojej winy. Nigdy nie zrobie czegoś by kto inny płacił za me czyny.
Przyrzekam Ci na wieki, że gdybym dostał
szanse od niego a byłaby ona jedyna,
nie odmówiłbym tego dla Ciebie bo wiem, że
na nią zasłużyłem.
Powiedz mi szczerze karłowaty sługo,
dlaczego stoisz przede mną patrząc sie od
wieków w moje szare oczy?
Masz jakiś cel demonie, ja to czuje
końcówkami swoich języków.
A zatem idę za Tobą bo wiem, że Ty
sprowadzisz mnie znów na ziemie do
wszechwiecznej krainy ryzyka i bólu.
Chcę abyś razem ze mną zamieszkał pośród
szczeliny rozpusty i kłamstw.
Czuję, że mi nie ufasz.
Nie dziwię się, że smiejesz się barankom,
które wylęgują się na pastwisku, prosto w
twarz.
Szydzisz z nich!
Arka wielka jak galeon pełen
archaniołow.
Płynie pośród fal o czarnym zabarwieniu.
Zlizujesz cały niedobór plugastw i
apokaliptycznej męki smoka o białych
łuskach.
Wołaj śmiało! może ktoś usłyszy pojękiwania
pająka na szytej cienko złowrogiej
sieci.
Mnie już nie ma... mam dość, odchodzę
pozostawiając armię szarańczy spątaniej u
stóp Boga.
Przyrzekam Ci na wieki nigdy nie stracę
swej szansy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.