Tajemniczość starszej pani
Ona patrzyła na mnie , tym wzrokiem ,
Widząc życie mijające , rok za rokiem ,
W oczach miała ból, cierpienie ,
Łez nie roniła na zamówienie ,
W oczach miała radość i smutek ,
To drugie nie wiem na czego skutek ,
W oczach miała nadzieję , wiarę , miłość
,
Przelaną z bólu na ilość ,
Ran, zadanych przez życie ,
Będąc kiedyś na szczycie ,
Ona patrzyła na mnie tym wzrokiem ,
Ciarki przechodziły na mnie bokiem ,
A ja , jak wryta , jak w transie ,
stałam...
Jakby na coś czekałam ,
Podeszła łagodnym krokiem ,
I stanęła do mnie bokiem ,
Niewidoma kobieta , starsza pani ,
Z uczuciami w sobie bez granic ,
Biała dama...
Patrzyła w me oczy skrawkiem nadzieii ,
Mając przed sobą obraz idei ,
Że wszystko da się uratować ,
Nawet samemu kontrolować ,
Myśl ta przewodnią się stała ,
Wtedy już cisza nastała ,
W mroku spokoju ,
Bez złego nastroju ,
Odeszła....
Bez żadnego pożegnania ,
Zostało tylko wysłuchanie kazania ,
Oczy pełne wiary w coś ,
Co zbiegiem czasu zmieniło się w nicość
,
Bez żadnych wartości , w świecie obłudy
,
Kłamstwa , zmieniła w normalność istnienia
,
Za późno już na westchnienia ,
Za późno...
Krzycząc o pomoc ,
Zostawiona ku utrapieniu swemu ,
Za późno już...
Zapomniany gest ,
Tak jest ,
Rzucona w bezsilną otchłań ,
Pozostawiona u stóp strachu ,
Nie bacząc na nic -skacze z dachu
Spokój....już nie boli ,
Nie ma uczuć , nie ma strachu ,
....nic nie czuję .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.