Tak blisko, tak daleko
Chciałbym popisać się męstwem,
Widząc jak piękne masz włosy gęste,
Bardziej zapewne, niż to powietrze
W którym twych perfum zapach węszę.
Jak dzikie zwierze na Ciebie poluję,
Nic tu nie zdziałam kłem czy pazurem.
Złapie Cię w sidła, użyje podstępu
W pułapce zdobędę, lecz wśród zamętu
Gubię się, ślad Twój tracę, aż nagle
Znów Ciebie czuję, znów Cię łaknę
Jesteś już na wyciagnięcie ręki,
Brakło powietrza, co za udręki!
Tlenu nie ma! wołam! krzyczę pomocy!
Ciemniejszej i zimniejszej nie znałem
nocy
Podaj mi dłoń, proszę, litości...
Pomóż opuścić labirynt samotności
Ratujesz mnie Ariadno, znów jestem
wesoły
Pachniesz jak powinny pachnieć anioły,
Czuły Twój dotyk, mam ciarki na
grzbiecie,
Patrzysz jakbym był, ostatni na
świecie...
Jestem szczęśliwy, lecz słyszę dziwny
dźwięk,
Kot chodzi po stole, podłoga, szkła
brzdęk
pękła butelka, choć była nowa,
Zaraz gdzie ja jestem ? Moja głowa...
"...But I keep climbing and hoping things would change." [Moving Mountains, Usher]
Komentarze (4)
Dziękuje ;) każdy chyba miał taką noc, że poczuł
smutek samotności i chciał go utopić w butelce wódki.
Ostatnie zdanie to kac ;) Co z puentą ?:) Może
powinienem zmienić tytuł ;>
Udany wiersz o miłości ,która jak fatamorgana jest i
znika, gdyby nie ta puenta...ananasie:)
Blisko a zarazem daleko jest ta miłość.
PIeknie. Naprawde mi sie podoba:)