tak na niby...
kolejny dzień kona w świetle słońca
zamyka się jak zakrętka butelki
zawikłany w problemach dnia
uwięziony – zostaję sam ...
uciekam – lecz gdzie uciec,
gdy droga ma kręta jest i wąska
zamknięta w połowie –
bez powrotu ...
uciekam, lecz ucieczka trudna
im dłużej uciekam tym więcej tracę
a dzień kona w świetle gwiazd
i księżyc płacze ...
chciałbym powrócić – lecz czy realne
jest
to, że chciałbym, gdy już nie mogę
chciałbym powiedzieć tobie, właśnie
tobie
że znalazłem swoją drogę ...
pewnie kiedyś nadejdzie ten dzień
ta chwila, może chwilka, ten sen
pewnie nadejdzie taka godzina
lecz czy możliwa jest jeszcze ta chwila
?
... a jednak tysiące problemów mamy
jednak niebo wciąż niebieskie jest
czy kiedykolwiek powiemy sobie szczerze,
że jesteśmy ...
tak na niby wszystko piszę ja
czasem słowa sięgające dna
czasem nieba smak, czasem żalu łza
lecz to tylko słowa – puste słowa
... a ja ?
ja przecież piszę to co chcę
czasem nie stylistyczne, czasem źle
czasem chciałbym powiedzieć coś innego
pisanymi słowy
lecz, nie zawsze me myśli wpływają do głowy
...
bo gdy niebo błękitne przechodzi w
niebieskie
szukam na mej duszy rysy, szukam kreskę
i gdy łza słona spłynie po policzkach
siadam i piszę wiersze o strumyczkach
o rzekach życia, żalu i miłości
o godności swojej i obcej godności
o tym co się czuje gdy się czuje źle
o tym, że nie można nigdy poddać się ...
... a jednak to tylko takie me pisanie
nic nie ma za nic – ktoś powiedział
kiedyś
ja chciałbym chociaż niewiele pozostawić po
sobie
chociaż kilka tych - mych słów ...
... gdzieś w mej głowie drze się myśl
gdzieś wszystko usypia -
nie wiem już co pisać – co myśleć
mam
kiedy jest się w stanie – bez stanu
s a m ...
i niebo nie jest niebieskie jak mówią
inni
i ziemia jest jak piach, wciąga w otchłań
nieba
usypiam, świadomość odchodzi w dal
bez powrotu ...
b e z
p o w r o t u ...
12-13.08.2002
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.