Takie sobie limeryki 138
Walenty Koza pod Limanową,
zawsze miał w chacie ostatnie słowo.
Poparł orkiestrę Owsiaka,
i wybuchła wielka draka.
Wystawił bowiem wtedy teściową.
Zenobiusz Huk z miasta Lubawki,
od krzyku żony dostawał czkawki.
Wkrótce w jednym momencie
sprawił sobie w prezencie
przeciwhałasowe ot słuchawki.
Ksawery Sowa z Inowrocławia,
dostał od babki pięknego pawia.
Choć dziób nosi do góry
i jak on plecie bzdury,
nareszcie sobie z kimś porozmawia.
Komentarze (14)
:)+
wszystkim bardzo dziękuję
Świetne wszystkie, Macku. Zostawiam dużego plusa:))
U ciebie to standard-:)
Wszystkie z podobaniem czytam.
Pzdr!
Super Maćku, warto się uśmiać, czekam na kolejne,
wiele dobrego :)
Dobre wszystkie, Macku. +++
Wspaniałe limeryki,
pozdrawiam serdecznie:))
z uśmiechem pozdrawiam, super
:)) uśmiechnięte a to najważniejsze :) Pozdrawiam
wszystkie świetne!
Pozdrawiam.
Dobre!
A trzeci - msz - najlepszy :)
Pozdrawiam, Maćku.
Dobre!
A trzeci - msz - najlepszy :)
Pozdrawiam, Maćku.
Fajne z trafną ironią. Pozdrawiam serdecznie z
uśmiechem:)
Humorystyczne sytuacje z życia różnych postaci
zawierają zaskakujące zwroty akcji i nietypowe
prezenty, co sprawia, że są to utwory zabawne i
kreatywne.
(+)