Takie sobie limeryki 62
Ongiś w pewnej knajpie w gminie
Bełchatów,
zawiązała się grupa literatów.
Ponieważ kiedy pisali
z literatek popijali.
Ludzie mówili na nich : klub wariatów.
Raz znanemu żigolo z Wrocławia,
co nigdy dziewczynom nie odmawiał
w całkiem dobrej prezencji,
zabrakło w mig potencji.
Dziś w sanatoriach babcie zabawia.
Pewien adwokat z samej Warszawy
w prawie na co dzień nie był zbyt prawy.
Brał chętnie po stówce
zwłaszcza już po dniówce.
Potem dumnie mówił : ,, nie ma sprawy,,.
Komentarze (15)
świetnie się czyta, pozdrawiam
Świetne wszystkie,Maćku.
Pozdrawiam :)
Super limeryki ostatni jak dla mnie najfajnieszy :)
Pozdrawiam z uśmiechem Maćku :)
super ironia:) pozdrawiam Maciek
Ironicznie, fajnie.
Dobrego wieczoru Maćku:)
Zabawne. Pozdrawiam
Zabawne, jak to limeryki.
Pozdrawiam
Fajnie limerycznie.Pozdrawiam.
Lubie te twoje takie sobie :)
Pozdrawiam Maciejku :*)
☀
fajne :)
jastrzu
jestem twoim godnym rywalem limerykowym
szkoda, że nie mieszkam w Bełchatowie (zapisałabym się
do tego klubu literatów)
Wszystkie są fajne:)))
Miłego popołudnia Maćku:)
...U CIEBIE JAK ZAWSZE LIMERYKOWO:))
Biznesmen spod Częstochowy
Pomagać był ludziom gotowy.
Załatwić w stanie
Był - za mieszkanie -
Wszystko. Dziś wikt ma państwowy.