Tam, gdzie szczęście za dramo...
Żyję na świecie,
gdzie, błądząc głową w chmurach,
o nos dumnego pawia
można zahaczyć.
Zaprowadź mnie tam
gdzie zimnych drani
się ogrzewa,
a prawem jest
ludziom wybaczać.
Chcę poznać hipokrytkę,
która rano
jedną tylko twarz maluje,
dusigrosza
co przy życiu
zostawia pieniądze.
Zaprowadź mnie tam, gdzie z radością
czarną owcę
przyjmuje się w stadzie,
gdzie nie liczy się
władza, pozycja i żądze.
Powiedz mi,
czy zawsze trzeba
dmuchać na zimne,
ludzkiego obawiać się słowa?
Czy można
spotkać
optymistycznych desperatów
i mimo wielu kompleksów
powiedziec sobie:
do góry głowa!
Bo nie chcę żyć wśród ludzi,
którzy, zamiast deski ratunku,
żelazne kule ci rzucą,
o przysługę prosić ich musisz,
a gdy w bagna wsiąkasz,
plecami się odwrócą.
Był Jezus,
który starał się
im drogę wskazać,
lecz i On nie nauczył ich
miłości.
Ja się nie boję,
ja wiem doskonale:
zbliża się
Godzina Sprawiedliwości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.