Telefon
Przepraszam, że mało poetyczny temat, ale trzeba utrwalić coś, co odchodzi w przeszłość.
Pamiętam czasy, kiedy mój dziadek
Co drugi czwartek dzwonił z Kanady.
W czwartki na pocztę szedł ktoś z
rodziny,
Tam w hallu były cztery kabiny
I mama, albo babcia czekała,
Aż urzędniczka ją wywołała.
W kabinie wisiał telefon, ale
Okrągłej tarczy nie miał on wcale,
Bowiem łączyły nasze rozmowy
Panie z centrali międzymiastowej.
Panie słuchawki na uszach miały
I wszystkich rozmów pilnie słuchały,
A kiedy mama nic nie mówiła,
Tylko w notesie coś gryzmoliła
„Mówi się?” – zaraz mamę pytały.
Pamiętam, a więc umiem docenić,
Że dziś telefon noszę w kieszeni,
Mam go ze sobą, gdy zechcę, zatem
Mogę rozmawiać dziś z całym światem.
A jeśli ktoś chce do mnie zadzwonić,
To ja nie muszę na pocztę gonić.
Głos płynie sobie w eteru falach
I żadne panie w żadnych centralach
Rozmów klientów już nie słuchają,
Gdy się „nie mówi” – nie rozłączają.
Komentarze (12)
Tak było. Teraz niektórzy nie wytrzymają kilku minut
bez telefonu w obawie, że ominie ich coś ważnego.
Pozdrawiam
Możliwości sieci telefonii komórkowej są ogromne...,
pozdrawiam serdecznie:)
Teraz rozmów słuchają panowie ;)
Echelon :(
Pamiętam...
Ukłony, Jastrzu.
Wiem, kontrola i cenzura rodem z Mysiej była zła.
ale tak sobie myślę, że kiedyś jak komórek nie było,
weselej tak jakoś.
Brak częstej komunikacji sprawiał, że ludzie się
częściej odwiedzali.
i pomyśleć że tego co było... jest całkiem sporo ...
pamiętam telewizor z kartką na ekranie niebiesko żółto
czerwoną - szpulowy magnetofon - i mam do dzisiaj na
chodzie adapter Bambino ... były kartki na jedzenie
telefon na ulicy na kartę - i w domu na słuchawkę
potem pierwsze komórki komputer............jak se
pomyślę ile było i ile mi umknęło......
oj aj te obudzone WSPOMNIENIA z ...kiedyś
Chodzi o tzw. panienki z centrali międzynarodowej i
międzymiastowej.
Dzięki Jastrzu za ten wiersz, bo temat jest mi bliski
emocjonalnie
A dziś Szydło podsłuchiwałaby w worku.
A przed wojną, to pamiętam -
temat dzisiaj raczej śliski -
były panie na centrali niczym misski.
Nawet powiem, moi mili, pełen lęku,
były niczym kwiat z urody,
a z obejścia sedno wdzięku.
Panny z super top elity,
z pensją coś około dwustu -
to panienki, nie kobity.
Wszystkie władne też w językach -
zwłaszcza , wiecie, po francusku
choć z pamięci mi umyka,
gdzie tez była ich centrala.
Każda z panien, jak z żurnala.
I co ważne jest szalenie,
by pamiętać w czasach pozy,
że ich znakiem nienaganne prowadzenie,
a słuchanie czyichś rozmów określane mianem zgrozy
wtedy.
Tak kochanieńcy, khe, khe.
Sama prawda, a do dobrych rzeczy jakoś szybko się
człowiek przyzwyczaja, wiec warto czasami przypomnieć
sobie i innych, jak było, jak ich nie było. Pozdrawiam
też pamiętam te czasy. Pamiętam jak mąż dostał
pierwszy telefon satelitarny (jeździł TIR-em)- w budce
wystukiwało się ciąg cyfr, chyba z trzynaście.
Ale wróciły też głębsze wspomnienia.
Kiedy nie było jeszcze telefonów gminne wiadomości
przesyłano za pomocą tzw. motyla- wiadomość na kartce
przekazywana od sąsiada do sąsiada. To były czasy!
A za co tu przepraszać? Każdy temat dobry! :)
Mnie się bardzo wiersz podoba, tym bardziej, że
uruchomił wspomnienia... Pamiętam doskonale
międzymiastowe... Kiedy dziś opowiadam o tym
dzieciom... A wnukom, hahaha :) I pamiętam, jak
czekałem na poczcie w Jastarni, w czasie przymusowych
wakacji z rodzicami, na połączenie z dziewczyną z
Poznania... Ech... I międzynarodowe z ciocią ze Stanów
:)
Pozdrawiam, Michale :)