Ten. Cheper.
Ten, kogo nie ma , nie boli (nie boli?)
tylko poczucie braku troszkę gryzie
niby wełniany sweter, który sprułeś,
i wciąż we włosach czujesz dotyk dłoni
tej, co odeszła bezpowrotnie w styczeń
styczeń nakarmi mrozem wszystkie lęki
(usnęły biało na sztywnych gałęziach)
a potem rzędy soplowych figurek
spłyną, tak łzawo, jak łzawo odeszły
opłatki płatków topniejące w rękach
w rękach masz teraz zamiast szronu kłębek,
kuleczkę z nitek, toczysz ją powoli
jak skarabeusz. Już cię nie krępuje
- co pozostało tam pod ziemią, z ciebie.
Ten, kogo nie ma. Od stycznia nie boli.
Komentarze (17)
Smutny, wzruszający wiersz. Bolesne piękno, jak zawsze
po mistrzowsku napisane.
Ten ma to, czego zabrało mi we wczorajszym:)))