Ten jankes...
Ojciec przeżył wojnę dzięki splotom
losu,
Prawdy nie powiedział, choć nie umiał
kłamać.
Na pierś swą przyjmował bolesną moc
ciosów,
Co o tym ma wiedzieć ten jankes Obama.
Szmat czasu spędziłem w czasach
komunizmu,
Ale nie uważam, to za straszny dramat.
Dlatego was proszę więcej optymizmu,
Bo mógł się pomylić ten jankes Obama.
Moje dzieci muszą wyjeżdżać za pracą,
Martwię się tym strasznie, matka płacze
sama.
Podobnie nam wszyscy na rozstaniach
tracą,
Czy tego świadomy jest jankes Obama.
Dajmy już mu spokój i zamilczmy godnie,
Na jego honorze śmierdzi brzydka plama.
On ją wnet wybieli by mieć czyste
spodnie,
To Amerykanin, ten jankes Obama.
Długo bym przytaczać mógł
uszczypliwości,
Lecz zatrzymam myśli by nie wpadły w
blamaż.
Uczmy tolerować czyjeś ułomności,
Nawet jak ich dużo ma jankes Obama.
Komentarze (2)
Za podjęcie tematu i generalnie rację , masz u mnie
plus! Pozdrawiam.
Warto by było żeby ten jankes sobie to przeczytał ,
tylko czy by zrozumiał - w stosunku do nas jest 100
lat za murzynami/ metaforycznie oczywiście/. Świetny
wiersz!Pozdrawiam:)