Ten ktos to ja.
Chcial bym przedstawic wam czlowieka,
chociaz sam dokladnie niewiem kim on
jest.
Byl to gosciu ktory potrafil buzyc mury i
jak cos wziol do glowy, to juz nie bylo
mowy.
Nikt juz go nie powstrzymal I nie bylo
odwrotu.
Tak normalnie byl czlowiekiem
usmiechnietym, a ludu rozbawic umial
moc.
Gostek byl dwusladowy, nigdy nie bylo moze
tylko tak lub nie to liczylo sie.
Lecz jak by nie inaczej I go dogonilo zycie
I od tego momentu gosc niewie o swiecie.
Juz niema nic waznego lub czegos co on
kocha, ma teraz inne zeczy a wlasnie cos do
nocha.
Widzi on sam po sobie I tez po Ojca grobie
ze jego cel zla strona a po drugiej stoi
zona.
Sam niewie czy sprobowac, czy dac jeszcze
ratowac i biegnie se tak przed siebie z
mysla ze bedzie w niebie.
Czy to naprawde koniec, czy to poprostu
trwoga on wie sam dokladnie ze nie tak
szybko dosc do Boga.
On sam nie byl nigdy calkiem wporzo lecz
zgrywal spokojnego, ci co wiedzieli to mu
dobze docieli.
Najwiekszy bol sprawila mu zona to tez
jedyne co moglo go zlamac.
Patrzac na zdjecia prawdy, az mu ramiona
opadly.
Ten wlasnie gostek teraz na nic nie wyglada
i zycie jego stracilo rejs, on sam czuje
sie jak rozbitek i nie wie jak na ratujacy
statek wejsc.
Jedyne ma pytanie i kto je mu
odpowie,narazie nie ma tego i przez to
trzyma w sobie.
Teraz to wy musicie osadzic kim tak
naprawde te zwloki tu sa.
Moze uda wam sie tego czlowieka otworzyc
lecz to nie prosta sprawa.
Ten Gostek to ja a zycie to dla mnie jak
lawa, na ktorej siedze i czekam az
przyjdzie rozgrzeszenie lecz moze to byc
moje ostatnie zaporzodzenie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.