TO JA ŚMIERĆ
Dlaczego zaglądasz mi do łóżka ?
Jak siedzę przy stole.
Marna kostucho bez twarzy.
Na co ci ta kosa
W prawej ręce ?
Przyszłam Cię zabrać w daleką podróż ,
Do wiecznej ciemności.
Dzisiaj wyniosą Ciebie nogami do przodu.
Poczekaj !
Czy mogę się z tobą potargować o życie?
Jestem bezwzględna i sprawiedliwa,
Każdemu tyłek oklepie.
Mam dużo złota , wielki majątek ,
Bierz ile radzisz ,
Cuchniesz śmiercią ?
Nie będę się z tobą targował o życie
Może byś wzięła sąsiada za ścianą ?
Chodzi i ciągle narzeka .
Zmów pacierz , klękaj na kolana pozbawię
Cię życia,
Bez bólu!
Mam wprawę .
To ja śmierć , przychodzę jak złodziej
,
Jestem nie przekupna.
Kto znajdzie się u mnie na liście ,
Pod kreską .
Kończy to się dla niego tragedią .
Ksiądz posypie piaskiem ,
Trumna spocznie w grobie .
Choć mówią o mnie że jestem marna ,
Bez oczu , zębów ,łysa
Nikt mnie nie przekabacił .
Jestem od czarnej roboty.
Moje imię legendą jest owiane ,
Kostucha ?
Twarz skrywam żeby nikt mnie nie zauroczył
.
Komentarze (4)
ładny ...choć inny ...od reszty ..obole na oczy bym
jej połozyła ...pozdrawiam ciepło
w szybkim tempie do śmierci się ktoś spieszy, a na
dodatek bardzo potoczne słowa.
Januszu drogi czy ty dajesz kiedykolwiek pozytywne
komentarze?
Wiersz o bardzo ciekawej tematyce ;-)
witaj, ciekawy temat, jak mówią; brzydki, łady,
bogaty, głupi, od śmierci nikt się nie wykupi. O tym
traktuje Twój wiersz.
i to cała prawda. pozdrawiam.