To ja-żona!
Wiersz napisany pod wpływem chwilowego (mam nadzieję) braku wiary w to, że kiedyś skończy się ta monotonia życia...
Widzisz Skarbie, czuję się dziwnie
Jestem zawsze, gdy palcem kiwniesz
Zawsze masz to czego oczekujesz
I nawet już za nic nie dziękujesz
Jest w porządku, OK - według Ciebie
Ty zarabiasz, a ja mam jak w niebie
Tylko, że ja Skarbie kochany
Mam też swoje ambicje, mam plany
Przecież wiesz-kocham z serca całego
Ciebie, dzieci, dom, lecz co z tego
Jeśli czuję się niespełniona
nic nie warta i ...nie doceniona
Wciąż to samo, rutyna, codzienność
Patrzę w siebie i widzę tam ciemność!
Niewiem, może to tylko chwilowe
Ale przyznasz, że ma swą wymowę
Tak wiem Twoich trosk też jest niemało
I wiem, że ostatnio chłodem powiało
Więc nie ominie nas chyba ta rozmowa
Może zróbmy bilans i zacznijmy od nowa?
Dedykacja? Mojemu mężowi-przede wszystkim, i dla wszystkich żon, które czasem dopada taki czort...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.