Toksyczna miłość
Kiedyś wszystko wyglądało inaczej...
Gdy problemy trwały dzień.
Wystarczył czuły uścisk.
By strapienia zniknęły w mig.
Nieskażona dusza wybaczała każdy błąd.
W nadziei ze znajdzie gdzieś lepszy ląd.
Serce bijące w rytmie cha – cha.
Dzisiaj sił mi nie starcza.
Nie istnieje nadzieja na zapomnienie.
Każdy przeżyty dzień we mnie drzemie.
Dręczy moja duszę.
Ze kiedyś to wszystko pomszczę.
Myślałam, ze da się żyć w uśpieniu.
Dotykać palcami powiek w ukojeniu.
Chciałam odciąć sznury.
Trzymające w ryzach los ponury.
Czemu boli to co było...
Tak jakby nigdy się nie wydarzyło.
Wspomnień bezkres śledzi każdy krok.
Rozliczając z lepkich rąk.
Jak kat czekający na wyrok
W omamie powstrzymując krwotok.
Chcąc naprawić krzywdy świata.
Za złego losu stery zapłata.
Źle się dzieje kiedy serce bije.
Bo wtedy niczego już nie ukryję.
Splotu Twoich rąk na szyi mej.
By czuć puls mnie – konającej....
W spadku po toksycznej miłości.
Zostały mi bólu mdłości.
Boje się kochać tak mocno...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.