W toni słonecznej
Jestem kamieniem Zrodzonym z galaktycznych mas Matka ma Wenus ojciec Mars...
W toni słonecznej
Oparta o błękit
Wypukłych fal
Gdy schylę głowę
Nabrzmiałe barwy
Ściskają mnie w dół
Podnoszę wzrok
Pochłania mnie moc
Ostrzem gwiazd lśniąca
Rażąca co noc.
Taplając się w złocie
Szukam oddechu
Podałeś mi dłoń
Nie!..nie chcę!...
Boję się ...
Grawitacji dna....
W konstelacji iskierek... sióstr Klęską jest bladość także ta z ust...
autor
siłasił
Dodano: 2007-10-03 14:07:33
Ten wiersz przeczytano 560 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
zaraz boisz ma wątpliwości coś dostrzegła powód musi
być to tylko wahanie moje kochanie
w tym wierszu wycofujesz sie , zostajesz w tyle
ziedoszczgalna.
dlaczego tak Boisz się podanej dloni??? Boisz się, że
ta podana dloń przez najblizszą osobę będzie dla
Ciebie balastem, będzie Ciebie trzymać na uwięzi jak
kotwica trzyma jacht w porcie--ale Twoja dusza rwie
się po marzenia, widać potrzebuje wolności. Ale też
fajnie jest wypływać z portu jak ktoś czeka w porcie.
Nie tak latwo to pogodzić ale spróbuj.
Jeśli Twoja matką jest Wenus a ojcem Mars ... to
jesteśmy rodzeństwem. Witam więc w rodzinie ...
Wiersz ładny ... lecz jeśli jesteś kamieniem... to
poczekam aż skruszejesz i dasz poświatę uczuć ...
odczuć ... bliższych Twej duszy niż ... ciału "
taplającemu sie w złocie..." bojącego sie
grawitacji...
Więc pisz i daj poczuć zapach słowa i blask uczuć...
Dobry wiersz to poezja jest niebo a zderzenie z
ziemią jest bolesne nic to wszelkie walory tego
świata bo ideały są wielkie Piękny wiersz brawo!
Trafił do mnie twój wiersz tylko po co aż tyle ...
aż zbłądziłem oczami ;-) i cały czas te ... ... ...