Tracąc nadzieję
Znów chandra, bezradność, bezsilność,
złość,
Z diabelskiej, pokrętnej zrodzona mocy
I z prawd fałszywych haustami czerpiący
Zbyt często złośliwie kpiący ten los.
Jak trudno pojąć przeciwieństw cień
wrogi
Gdy wlewasz w kreację nadzieję, zapał
Gdy myślisz, że ulżysz, że wreszcie
trafiasz,
Celnie zmierzone i ufne są kroki.
Zwątpienie ogarnia, bezsilność boli,
Ciężar na sercu masz przeogromny,
Większy niż taki rękoma niesiony,
Gdy rzeczy się mają nie z twojej woli.
Komu przypisać rytmiczny ten niefart,
Powracający z uporem złośliwca ?
Jakiż to demon swą znalazł tu przystań,
Czyje to dzieło kapryśny ten bękart.
I choć powtarzasz uparcie, z siłą
By wytrwać, próbować, w niepamięć
rzucić,
W ściśniętym gardle obawa ta smuci,
Że na nic wiara, nadzieja, miłość…
Komentarze (4)
nie poddawajmy się zniechęceniu, to droga w złym
kierunku
Dwie ostatnie strofy mają niezwykłą moc! Ukłony! ;))
Ciekawy wiersz z rymami okalającymi. Pozdrawiam :)
Nie rozpieszcza i nie głaszcze,
niespodzianek nie żałuje.
Często pędzi nas w lwa paszczę,
wciąż doświadcza i strofuje.
I takie już jest życie. Głowa do góry :) Pozdrawiam
ciepło